czwartek, 23 grudnia 2010

Ksiądz "Styczek"

Wśród kilku narodowości zamieszkujących powiat dzierżoniowski po II wojnie światowej grupę około 100 osób stanowili Ukraińcy. Jednym z nich był ksiądz Aleksy Styczek, który od 1951 roku pracował jako administrator w Piławie Dolnej, a od 1952 do 1957 roku funkcję tą pełnił w Piławie Górnej [1]. Wszyscy, którzy pamiętają księdza, znali go jako Aleksego Styczka, lecz naprawdę nazywał się Aleksander Stećków.

Urodził się 8 września 1906 roku w Oparach w pow. Drohobycz. W 1933 roku wstąpił do Grekokatolickiego Seminarium Duchownego w Przemyślu. Święcenia kapłańskie przyjął w marcu 1936 roku od biskupa Josofata Kocyłowskiego. Potem był wikariuszem w Dobrzanach w pow. Gródek Jagieloński i w Rakowej w pow. Sambor.
Rok 1946 okazał się przełomowym w jego życiu. Podczas tzw. soboru lwowskiego wyraził swój sprzeciw wobec przymusowego i nielegalnego zjednoczenia Cerkwi grekokatolickiej z rosyjską Cerkwią prawosławną, za co został aresztowany przez NKWD. Po ucieczce z aresztu ukrywał się m.in. przy wydatnej pomocy proboszcza parafii rzymskokatolickiej w Rakowej. Po nielegalnym przejściu granicy występował pod przybranym nazwiskiem „Aleksander Styczek” lub „Aleksy Styczek”. W tym czasie pracował w obrządku łacińskim w parafii Zgórko w pow. Mieleckim, w szpitalu oo. Bonifratrów we Wrocławiu, następnie jako wikariusz w Miliczu, Tominie, Marcinowie i wreszcie administrator w Piławie Dolnej i w Piławie Górnej.
W latach 50. ubiegłego wieku, w ramach sprawy „Wichrzyciele”, był aktywnie rozpracowywany przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu. W jednym z dokumentów z lipca 1951 r., czytamy: ”Jest zdecydowanym wrogiem Polski i Rządu Ludowego. Wyraża swój wrogi stosunek do partii politycznych. Wszelkie listy pasterskie odczytuje na kazaniach w pełnym brzmieniu. Ambonę wykorzystuje do celów propagandowych przeciwko partii”. Z innych dokumentów dowiadujemy się, że został członkiem Okręgowej Komisji Księży przy ZBOW i D oraz, że „brał czynny udział w życiu społecznym”.
Ksiądz Stećków nie powrócił nigdy do Cerkwi prawosławnej. Do 1980 roku pełnił funkcję proboszcza w Piławie Dolnej. Zmarł w 1988 roku.

PS Warto wiedzieć, że w przeciwieństwie do innych narodowości zamieszkujących powiat, ludność ukraińską objęto szczególnym nadzorem ze strony aparatu bezpieczeństwa. Paradoksalnie tylko dzięki temu możemy dziś odtworzyć życiorysy Ukraińców, których powojenne losy splotły się z ziemią dzierżoniowską. Ciąg dalszy nastąpi...

[1] Do momentu erygowania w 1957 r. parafii w Piławie Górnej tutejszy kościół podlegał parafii w Piławie Dolnej.

Literatura:
Syrnyk J., Ukraińcy w Dzierżoniowie w okresie Polski Ludowej. [w:] Dzierżoniów – wieki minione, Dzierżoniów 2009.
Fotografia pochodzi ze zbiorów p. Zbigniewa Wyrozumskiego.

sobota, 11 września 2010

Rajd do Książęcego Kamienia


Już po raz drugi, przy wyjątkowo dobrej pogodzie, odbył się rajd turystyczny do Książęcego Kamienia, w którym wzięło udział 90 osób. Do Sulisławic, w powiecie Ząbkowickim, wyruszyły dwie piesze grupy: pierwsza z Piławy Górnej, druga z Ząbkowic Śląskich. Po dotarciu na miejsce, w nowo wyremontowanej sali Szkoły Podstawowej, czekał na uczestników wspaniały poczęstunek przygotowany przez Panie z Koła Gospodyń Wiejskich i Panią Sołtys – Irenę Piotrowską ze Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych "Źródło". Potem odbyła się premierowa prezentacja strony internetowej Sulisławic i konkurs krajoznawczy zorganizowany przez kol. Jerzego Organiściaka z oddziału PTTK w Ząbkowicach Śląskich. Do konkursu zaproszono dzieci, które były najliczniejszą grupą rajdu. Wśród zwycięzców znalazły się dwie piławianki: Paulina Wojtaszek i Paulina Cygan, które zajęły II i III miejsce. Serdecznie gratulujemy i do zobaczenia za rok!

 
 

sobota, 28 sierpnia 2010

TAJEMNICE II WOJNY ŚWIATOWEJ. Marsz śmierci


Od 17 do 21 stycznia 1945 roku wyprowadzono z KL Auschwitz i jego podobozów około 56 tysięcy więźniów w pieszych kolumnach ewakuacyjnych. Prowadzono ich głównie na zachód przez Górny i Dolny Śląsk. Główne piesze trasy prowadziły do Wodzisławie Śląskiego i Gliwic, gdzie wiele kolumn przeformowano w transporty kolejowe.
Kolumny ewakuacyjne miały się składać wyłącznie ze zdrowych, silnych ludzi, zdolnych do przejścia kilkudziesięciokilometrowego marszu. W praktyce zgłaszali się także więźniowie chorzy i wycieńczeni, sądzili bowiem, że ci, którzy pozostaną na miejscu zostaną zabici. Razem z dorosłymi więźniami wyruszyli w drogę małoletni więźniowie – dzieci żydowskie i polskie.
Do dziś nie znana jest dokładna data, ale było to pomiędzy 18 a 23 stycznia 1945 roku, kiedy transporty Żydów z KL Auschwitz dotarły do stacji w Piławie Górnej. Stąd, po wyładowaniu z wagonów i uformowaniu w kolumny, więźniowie ruszali pieszo do obozu koncentracyjnego Gross – Rosen. To wydarzenie znalazło swój opis w piławskiej kronice Braci Morawskich, która prawdopodobnie jest jedynym drukowanym śladem marszu śmierci. Oto jego fragment.
„Szczególnie wstrząsające jest dla nas wspomnienie pochodu Żydów pędzonych przez nasze osiedle i przez następne wsie do Gross – Rosen. Były to wygłodzone, całkiem niedostatecznie ubrane postacie. Już na dworcu krzyczeli chórem: głodny, głodny, nie otrzymując choćby odrobiny. Jeden rzucił się pod pociąg, który obciął mu nogi, ale temu nieszczęśnikowi nie udzielono żadnej pomocy lekarskiej. Po drodze niektórzy przewracali się z wyczerpania. Gdy zarzucono eskorcie, że ci nieszczęśnicy są przecież ludźmi, padła odpowiedź: Do Gross – Rosen nie doprowadzę nikogo żywego!”
Ruth Nicklas, była mieszkanka Piławy Dolnej wspomina: „Wszystkich ogarniało za każdym razem przerażenie, kiedy SS – mani pędzili przez naszą wieś kolumny więźniów Żydowskich. Obóz, który był oddalony od naszej wsi jakieś 40 kilometrów został zlikwidowany, ponieważ nie chciano, by zbliżająca się Armia Czerwona została naocznym świadkiem zbrodni, które się tam wyprawiały. Nam mówiono wtedy tylko, że ów obóz to „obóz pracy” (tzw. Arbeitslager), w którym ludzie stroniący od pracy są wychowywani na lepszych obywateli.
Żydzi, których pędzono przez wieś byli, mimo zimy, lodu i śniegu, ubrani tylko w ich pasiaste, niebiesko – szare stroje z drelichu. Wielu nie miało butów, a obwiązane szmatami stopy. Wszyscy wyglądali na bardzo wygłodzonych. W trakcie marszu nie podnosili wzroku, nie wolno im było mówić. Nam tj. ludności miejscowej, surowo zabroniono dawać im coś do jedzenia lub z nimi rozmawiać. U nas we wsi rozeszła się wiadomość, że Żydzi są prowadzeni na nocleg na podwórze dużego gospodarstwa [1]. Tam chorych i słabych rozstrzeliwano przed glinianym dołem, a jeszcze żyjącym wrzucano otręby do wypełnionych lodowatą wodą koryt dla bydła. Przemarsze setek Żydów trwały wiele dni. Miejscowa ludność była świadkiem wielu okropności SS – manów wobec Żydów (bicie kolbami i kopanie). […] Nigdy przedtem nie widziałam tak wygłodzonych i godnych pożałowania ludzi”.
Inny świadek tamtych wydarzeń wspomina: […] „Widziałam, jak do kamiennych żłobów wypełnionych lodowata wodą wsypywano otręby, które miały służyć więźniom [Żydom pędzonym przez Piławę] za posiłek. Więźniów chorych, rannych bądź za słabych do dalszego marszu prowadzono na brzeg glinianego dołu i zastrzeliwano; martwe ciała wpadały do dołu. Co się stało z tymi, którzy następnego dnia pomaszerowali dalej, nie wiem”.
Do dziś nie wiadomo ilu Żydów wówczas zabito, a także ilu zmarło podczas transportu z KL Auschwitz do Piławy Górnej. Nie wiadomo też, czy kolumny dotarły do obozu w Rogoźnicy [2]. Ze względu na brak listów transportowych oraz dokumentów potwierdzających dotarcie na miejsce, istnieje prawdopodobieństwo, że skierowano je do Czech, lub razem z innymi wywieziono w głąb Rzeszy.
Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy ilu więźniów przeżyło marsz śmierci z Piławy Górnej do Gross - Rosen. Zapewne wielu zmarło z wycieńczenia, chorób i zimna, wielu też zostało zabitych przez esesmańską eskortę.
Wspomniany marsz był jednym z kilkudziesięciu, jakie zarządzono na rozkaz Himmlera w styczniu 1945 roku. Pieszo i pociągami ewakuowano ogromną, nie możliwą już do ustalenia liczbę więźniów, z których znaczna część straciła życie na trasach ewakuacyjnych, bądź w późniejszym okresie w obozach w głębi Rzeszy. Przykładem niech będzie ewakuacja z obozu Janinagrube (filia KL Auschwitz) do Gross – Rosen, gdzie z ośmiuset więźniów sześciuset zmarło podczas osiemnastodniowego marszu śmierci .

[1] Dawne gospodarstwo Roten hof, obecnie ul.Błotnista 14.
[2] Rogoźnica, powojenna nazwa wsi Gross – Rosen.

Literatura:
1. Gielo J., Gross – Rosen, Warszawa 1970
2. Mołdawa M., Gross – Rosen, obóz koncentracyjny na Śląsku, Warszawa 1979
3. Strzelecki A., Wyzwolenie obozu i akcja pomocy wyzwolonym więźniom [w:] Oświęcim –         hitlerowski obóz masowej zagłady, Warszawa 1987
4. Wspomnienia Ruth Nicklas
5. Auschwitz.org.pl

Bitwa o Twierdzę Kłodzką


W sobotę 15 sierpnia, podczas V Dni Twierdzy Kłodzkiej, odbyła się rekonstrukcja historyczna bitwy o kłodzką fortyfikację. O godzinie 16.00 na stoku Bojowym stanęły naprzeciw siebie armie pruska i francuska. Oprócz oddziałów z Polski, Niemiec, Czech, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Białorusi po raz pierwszy uczestniczyli w niej Austriacy. Od wystrzałów armatnich zadrżała ziemia i powietrze, a doskonale przygotowane widowisko, w którym uczestniczyło blisko 430 żołnierzy, przeniosło licznie zgromadzoną publiczność w wiek XIX do okresu wojen napoleońskich.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Goście z Niemiec

15 sierpnia odwiedziła nasze miasto 20 osobowa grupa turystów z Niemiec, której przewodniczył  Wolfgang Thust, potomek Carla Thusta, założyciela pierwszej w Piławie Górnej manufaktury kamieniarskiej. Goście zwiedzili zabytkową część dawnego osiedla Braci Morawskich, park i lapidarium na byłym cmentarzu. Podczas wizyty pan Thust spotkał się z mieszkańcami domu przy ul. Piastowskiej , w którym mieszkali niegdyś jego przodkowie. Wśród uczestników wycieczki najmłodszy miał 8, a najstarszy 88 lat.
Po południu goście pojechali w dalszą podróż po Dolnym Śląsku.

czwartek, 1 kwietnia 2010

sobota, 27 lutego 2010

TAJEMNICE II WOJNY ŚWIATOWEJ. Robotnicy przymusowi i jeńcy wojenni w Piławie Górnej

 
Fabryka włókiennicza E. Erxleben & Co, 1943
Rozpętana przez Niemcy II wojna światowa nie była jedynie aktem agresji militarnej. W toku wojny, przy pomocy ogromnego aparatu administracyjnego i rozległych środków terroru, miliony ludzi z prawie 20 krajów Europy zostały deportowane do Niemiec w celu eksploatacji siły roboczej.

Zebrane w ostatnim czasie materiały ujawniły nowe fakty związane z II wojną światową. Wynika z nich, że na terenie Piławy Górnej wykorzystywano cudzoziemców do prac w fabrykach, warsztatach rzemieślniczych i gospodarstwach rolnych.
W ciągu wojny w Gnadenfrei* pracowały cztery – składające się z jeńców - komanda robocze, i dwie grupy robotników przymusowych. Dziś wiadomo, że jeńców dostarczano ze Stalagu VIII A ze Zgorzelca. Był to obóz przeznaczony dla szeregowców i podoficerów założony przez dowództwo Wehrmachtu we wrześniu 1939 roku. Już na początku wojny przebywało w mim ok. 8 tys. jeńców polskich. Od połowy 1940 roku zaczęto tu kierować jeńców francuskich, belgijskich, angielskich, a od 1941 roku jugosłowiańskich i radzieckich. Warto dodać, że w 1944 roku na terenie powiatu dzierżoniowskiego pracowało 1886 jeńców tego obozu. Kolejnym faktem jest to, iż oprócz zatrudnionych w fabryce zbrojeniowej Atlas Werke (zobacz art.: Atlas Werke w Gnadenfrei) druga grupa robotników przymusowych pracowała w fabryce włókienniczej E. Erxleben & Co (obecnie Młynarska 4, od 1955 r. Piławska Fabryka Przemysłu Jedwabniczego, dalej P.F.P.J.). Tę grupę zatrudniali prawdopodobnie jej ówcześni właściciele. Wśród licznej załogi pracowało w niej pięćdziesięciu Żydów, których w drugiej połowie 1943 roku rozstrzelano w pobliżu Rybiej Góry. Należy dodać, że na zachowanej liście robotników przymusowych z fabryki Erxlebena znajduje się kilka polsko brzmiących nazwisk.

Prawdopodobnie ostatnią fabryką, w której prowadzono produkcję na potrzeby III Rzeszy, była fabryka wzornictwa tkanin, tzw. Scholkmann Fabrik (od 1957 r. oddział „ A” P.F.P.J., obecnie Bolesława Chrobrego1). Na potrzeby armii  zakład rozpoczął działalność 19 maja 1943 roku. Po zmianie maszyn cudzoziemcy pracowali tu przy produkcji konserw warzywnych. Kilka lat po wojnie, w jednej z hal znaleziono tablicę, na której widniała nazwa „Landwirtschaftliche Konserven Fabrik...”.
Według oficjalnych danych pod koniec 1944 roku w powiecie dzierżoniowskim przebywało 12.609 robotników przymusowych.

* Gnadenfrei, niemiecka nazwa Piławy Górnej.

P S
Na obecnym etapie badań nie mogę ustalić, w których gospodarstwach pracowali cudzoziemcy. Mogę jedynie przypuszczać, że były to największe piławskie folwarki, m.in. Schmolzhof, Gladishof, Seidlitzhof i Oberhof.

Literatura:
1. Praca zbiorowa pod redakcją Bogdana Cybulskiego, Dolny Śląsk 1945 – 2005, Wrocław 2005
2. B. Mass, Zwangsarbeit von Polen und Polinnen im Dritten Reich, Berlin 1995

sobota, 6 lutego 2010

Spacerem po Piławie. Dąb Pokoju

Pomniki przy Dębie Pokoju, ok. 1923

Posadzono go w 1871 roku na pamiątkę zwycięstwa Prus w bitwie pod Sedanem 2 IX 1870 roku.
Z tą datą wiąże się koniec wojny francusko - pruskiej, a także początki zjednoczenia Niemiec, w wyniku którego powstała Niemiecka Rzesza.
Dla Dębu wybrano niewielki skwer u zbiegu ulic Bahnhofstrase (obecnie Bolesława Chrobrego ) i Schulstrase (obecnie Stefana Okrzei). Prawdopodobnie w tym samym czasie odsłonięto przy nim pomnik upamiętniający mieszkańców Piławy Górnej, którzy zginęli w tej wojnie.
Był to duży głaz zwieńczony pruskim hełmem, pod  którym wykuto datę 1870 - 71. Warto przy tym dodać, że akcje sadzenia pamiątkowych Dębów miały miejsce na obszarze całych Niemiec.

W 1920 roku pod  Dębem Pokoju (Friedeneiche) powstał kolejny pomnik poświęcony pamięci żołnierzy – mieszkańców Piławy Górnej -  poległych na frontach pierwszej wojny światowej. Tym razem pomnik wykonano z łamanego sjenitu, a tablicę na której widniała data 1814 – 1918  i napis „Unseren helden”, wykonano z czarnego marmuru. Pomnik powstał dzięki inicjatywie piławskiego oddziału Towarzystwa Sowiogórskiego, co było odosobnionym przypadkiem wśród Sowiogórskich Towarzystw.

Początkowo zakładano, iż będzie to jedynie skromna tablica, lecz dzięki wsparciu miejscowych władz oraz piławskich stowarzyszeń i lokalnych przedsiębiorców,  powstał okazały  monument według projektu architekta Metza - mieszkańca Piławy Górnej. Jego uroczyste odsłonięcie, na które przybyły liczne delegacje i tłumy mieszkańców, odbyło się 10 X 1920 roku. Niedługo potem skwer ogrodzono, a na jego obrzeżach postawiono dwie kamienne ławki. 

Bibliografia: Przerwa T., Odkryli dla nas piękno gór, Toruń 2003.