sobota, 28 sierpnia 2010

TAJEMNICE II WOJNY ŚWIATOWEJ. Marsz śmierci


Od 17 do 21 stycznia 1945 roku wyprowadzono z KL Auschwitz i jego podobozów około 56 tysięcy więźniów w pieszych kolumnach ewakuacyjnych. Prowadzono ich głównie na zachód przez Górny i Dolny Śląsk. Główne piesze trasy prowadziły do Wodzisławie Śląskiego i Gliwic, gdzie wiele kolumn przeformowano w transporty kolejowe.
Kolumny ewakuacyjne miały się składać wyłącznie ze zdrowych, silnych ludzi, zdolnych do przejścia kilkudziesięciokilometrowego marszu. W praktyce zgłaszali się także więźniowie chorzy i wycieńczeni, sądzili bowiem, że ci, którzy pozostaną na miejscu zostaną zabici. Razem z dorosłymi więźniami wyruszyli w drogę małoletni więźniowie – dzieci żydowskie i polskie.
Do dziś nie znana jest dokładna data, ale było to pomiędzy 18 a 23 stycznia 1945 roku, kiedy transporty Żydów z KL Auschwitz dotarły do stacji w Piławie Górnej. Stąd, po wyładowaniu z wagonów i uformowaniu w kolumny, więźniowie ruszali pieszo do obozu koncentracyjnego Gross – Rosen. To wydarzenie znalazło swój opis w piławskiej kronice Braci Morawskich, która prawdopodobnie jest jedynym drukowanym śladem marszu śmierci. Oto jego fragment.
„Szczególnie wstrząsające jest dla nas wspomnienie pochodu Żydów pędzonych przez nasze osiedle i przez następne wsie do Gross – Rosen. Były to wygłodzone, całkiem niedostatecznie ubrane postacie. Już na dworcu krzyczeli chórem: głodny, głodny, nie otrzymując choćby odrobiny. Jeden rzucił się pod pociąg, który obciął mu nogi, ale temu nieszczęśnikowi nie udzielono żadnej pomocy lekarskiej. Po drodze niektórzy przewracali się z wyczerpania. Gdy zarzucono eskorcie, że ci nieszczęśnicy są przecież ludźmi, padła odpowiedź: Do Gross – Rosen nie doprowadzę nikogo żywego!”
Ruth Nicklas, była mieszkanka Piławy Dolnej wspomina: „Wszystkich ogarniało za każdym razem przerażenie, kiedy SS – mani pędzili przez naszą wieś kolumny więźniów Żydowskich. Obóz, który był oddalony od naszej wsi jakieś 40 kilometrów został zlikwidowany, ponieważ nie chciano, by zbliżająca się Armia Czerwona została naocznym świadkiem zbrodni, które się tam wyprawiały. Nam mówiono wtedy tylko, że ów obóz to „obóz pracy” (tzw. Arbeitslager), w którym ludzie stroniący od pracy są wychowywani na lepszych obywateli.
Żydzi, których pędzono przez wieś byli, mimo zimy, lodu i śniegu, ubrani tylko w ich pasiaste, niebiesko – szare stroje z drelichu. Wielu nie miało butów, a obwiązane szmatami stopy. Wszyscy wyglądali na bardzo wygłodzonych. W trakcie marszu nie podnosili wzroku, nie wolno im było mówić. Nam tj. ludności miejscowej, surowo zabroniono dawać im coś do jedzenia lub z nimi rozmawiać. U nas we wsi rozeszła się wiadomość, że Żydzi są prowadzeni na nocleg na podwórze dużego gospodarstwa [1]. Tam chorych i słabych rozstrzeliwano przed glinianym dołem, a jeszcze żyjącym wrzucano otręby do wypełnionych lodowatą wodą koryt dla bydła. Przemarsze setek Żydów trwały wiele dni. Miejscowa ludność była świadkiem wielu okropności SS – manów wobec Żydów (bicie kolbami i kopanie). […] Nigdy przedtem nie widziałam tak wygłodzonych i godnych pożałowania ludzi”.
Inny świadek tamtych wydarzeń wspomina: […] „Widziałam, jak do kamiennych żłobów wypełnionych lodowata wodą wsypywano otręby, które miały służyć więźniom [Żydom pędzonym przez Piławę] za posiłek. Więźniów chorych, rannych bądź za słabych do dalszego marszu prowadzono na brzeg glinianego dołu i zastrzeliwano; martwe ciała wpadały do dołu. Co się stało z tymi, którzy następnego dnia pomaszerowali dalej, nie wiem”.
Do dziś nie wiadomo ilu Żydów wówczas zabito, a także ilu zmarło podczas transportu z KL Auschwitz do Piławy Górnej. Nie wiadomo też, czy kolumny dotarły do obozu w Rogoźnicy [2]. Ze względu na brak listów transportowych oraz dokumentów potwierdzających dotarcie na miejsce, istnieje prawdopodobieństwo, że skierowano je do Czech, lub razem z innymi wywieziono w głąb Rzeszy.
Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy ilu więźniów przeżyło marsz śmierci z Piławy Górnej do Gross - Rosen. Zapewne wielu zmarło z wycieńczenia, chorób i zimna, wielu też zostało zabitych przez esesmańską eskortę.
Wspomniany marsz był jednym z kilkudziesięciu, jakie zarządzono na rozkaz Himmlera w styczniu 1945 roku. Pieszo i pociągami ewakuowano ogromną, nie możliwą już do ustalenia liczbę więźniów, z których znaczna część straciła życie na trasach ewakuacyjnych, bądź w późniejszym okresie w obozach w głębi Rzeszy. Przykładem niech będzie ewakuacja z obozu Janinagrube (filia KL Auschwitz) do Gross – Rosen, gdzie z ośmiuset więźniów sześciuset zmarło podczas osiemnastodniowego marszu śmierci .

[1] Dawne gospodarstwo Roten hof, obecnie ul.Błotnista 14.
[2] Rogoźnica, powojenna nazwa wsi Gross – Rosen.

Literatura:
1. Gielo J., Gross – Rosen, Warszawa 1970
2. Mołdawa M., Gross – Rosen, obóz koncentracyjny na Śląsku, Warszawa 1979
3. Strzelecki A., Wyzwolenie obozu i akcja pomocy wyzwolonym więźniom [w:] Oświęcim –         hitlerowski obóz masowej zagłady, Warszawa 1987
4. Wspomnienia Ruth Nicklas
5. Auschwitz.org.pl

Bitwa o Twierdzę Kłodzką


W sobotę 15 sierpnia, podczas V Dni Twierdzy Kłodzkiej, odbyła się rekonstrukcja historyczna bitwy o kłodzką fortyfikację. O godzinie 16.00 na stoku Bojowym stanęły naprzeciw siebie armie pruska i francuska. Oprócz oddziałów z Polski, Niemiec, Czech, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Białorusi po raz pierwszy uczestniczyli w niej Austriacy. Od wystrzałów armatnich zadrżała ziemia i powietrze, a doskonale przygotowane widowisko, w którym uczestniczyło blisko 430 żołnierzy, przeniosło licznie zgromadzoną publiczność w wiek XIX do okresu wojen napoleońskich.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Goście z Niemiec

15 sierpnia odwiedziła nasze miasto 20 osobowa grupa turystów z Niemiec, której przewodniczył  Wolfgang Thust, potomek Carla Thusta, założyciela pierwszej w Piławie Górnej manufaktury kamieniarskiej. Goście zwiedzili zabytkową część dawnego osiedla Braci Morawskich, park i lapidarium na byłym cmentarzu. Podczas wizyty pan Thust spotkał się z mieszkańcami domu przy ul. Piastowskiej , w którym mieszkali niegdyś jego przodkowie. Wśród uczestników wycieczki najmłodszy miał 8, a najstarszy 88 lat.
Po południu goście pojechali w dalszą podróż po Dolnym Śląsku.